Światło, czas i czułość
[E] Fotograficzna brzytwa
Dzisiaj napiszę kilka słów na temat ostrości fotografii - oczywiście wpis ten w żaden sposób nie wyczerpuje tematu, jest tylko sygnalizacją pewnych praktycznych aspektów, związanych z chęcią uzyskania przez fotografa ostrego obrazu oraz z możliwością kształtowania tejże ostrości. Chwilowo pomijam tutaj całą rzeszę zagadnień, związaną choćby z trybem pracy auto-focusa w aparacie - zakładam, że poniższe porady dotyczą przede wszystkim ostrzenia niedynamicznego z pojedynczym punktem AF oraz ostrzenia ręcznego, często stosowanego w fotografii zbliżeniowej i makro.
Zanim zaczniemy
Pomijając kwestię ostrzenia, należy wziąć pod uwagę niebagatelny czynnik, wpływający na ostrość fotografii - to czas naświetlania. Oczywiście, krótszy czas ułatwia zrobienie ostrej fotografii, jednak nie zawsze da się go skracać w nieskończoność. Pierwszym ograniczeniem jest sam aparat, który ma z góry narzucony najkrótszy możliwy do ustawienia czas otwarcia migawki. W kompaktach może to być np. 1/2000s, w lustrzankach będzie to już 1/4000s lub nawet 1/8000s.
Drugie ograniczenie to fizyczne możliwości zrobienia zdjęcia. Rozumiem przez to ograniczenia, narzucane nam przez środowisko, a konkretnie - światło. Czasem jest go tak mało, że trzeba wydłużyć czas, żeby cokolwiek zarejestrowało się na matrycy. Nierzadko konieczne jest wielosekundowe, a nawet wielominutowe naświetlanie, aby osiągnąć prawidłową ekspozycję. Tutaj nie pomoże skracanie czasu, tylko stabilne oparcie dla aparatu, czyli porządny statyw.
Trzecie ograniczenie to... my sami, a konkretnie nasza wizja końcowej postaci fotografii. Brzmi to może tajemniczo, ale wrócę jeszcze do tego punktu.
Ostrzenie automatyczne
Z zasady jest to prostszy wariant - proces ostrzenia wykonuje za nas aparat. My kierujemy obiektyw w stronę fotografowanego obiektu i... No właśnie - jak to naprawdę wygląda? Gdzie aparat ustawia ostrość? Większość współczesnych aparatów ma bardzo rozbudowany system AF (auto-focus) - mnóstwo punktów pomiaru ostrości, śledzenie 3D, dynamiczne ostrzenie itp. Każdy z tych trybów bywa przydatny w określonych okolicznościach (np. obiekt przemieszcza się w stronę fotografa), jednak dzisiaj ograniczymy się do prostego ostrzenia statycznego z wykorzystaniem pojedynczego punktu AF. Nie jestem w stanie przewidzieć i opisać sposób ustawienia tego trybu we wszystkich możliwych aparatach, tu więc odsyłam do instrukcji, zamieszczając tylko zdjęcia z ustawieniami mojej lustrzanki:
Po ustawieniu odpowiedniego trybu można już zacząć automatycznie ostrzyć - najczęściej ostrzenie "podpięte" jest pod spust migawki i po połowicznym jego naciśnięciu następuje ostrzenie. Czasem aparaty mają możliwość ustawienia innego przycisku jako "ostrzącego" - bywa to przydatne. Nadal jednak nie powiedzieliśmy, skąd aparat "wie", co ma być ostre. Odpowiedź jest jasna po zajrzeniu do wizjera - zazwyczaj w centrum widzimy mały prostokącik i to w nim skupia się ostrość. Ale, ale!... - zgodnie z ogólnymi wytycznymi dotyczącymi kompozycji - przecież wcale nie chcemy mieć najważniejszej rzeczy w samym centrum kadru, tylko w jednym z tzw. mocnych punktów. Jak rozwiązać ten dylemat? Można to zrobić przynajmniej na dwa sposoby:
przekadrowanie - kierujemy obiektyw w ten sposób, by nasz główny obiekt znalazł się w centrum, wyostrzamy (zazwyczaj wciskając do połowy spust migawki) i teraz dopiero kadrujemy
- kierujemy obiektyw w ten sposób, by nasz główny obiekt znalazł się w centrum, wyostrzamy (zazwyczaj wciskając do połowy spust migawki) i teraz dopiero kadrujemy zmiana punktu ostrzenia - zazwyczaj gdzieś z tyłu aparatu znajduje się wybierak lub pokrętło, którym można zmienić punkt ostrzenia ("przemieścić" go w kadrze); wówczas aparat będzie ostrzył tam, gdzie ustawimy punkt; jak zmienić punkt ostrzenia można doczytać w instrukcji aparatu, w lustrzankach Nikon do tego celu służy wybierak (połowicznie widoczny na zdjęciu u góry)
Każda z tych metod ma zalety i wady - przekadrowanie z reguły jest szybkie, ale przy małej głębi ostrości może się okazać, że to, co było ostre przed przekadrowaniem, nie jest już ostre po przekadrowaniu (bo "wyszło" z głębi ostrości - o samej głębi napiszę kilka słów następnym razem, teraz można po prostu przyjąć, że jest to obszar, wewnątrz którego wszystko na zdjęciu wydaje się ostre). Z kolei wybór punktu bywa, szczególnie na początku, dość mozolny i niewygodny, ale za to rzeczywiście ostrzymy tam, gdzie chcemy i nie musimy przy tym ruszać aparatem (istotne przy zamocowaniu aparatu na statywie). Różne aparaty dają różną liczbę punktów AF, np. w moim mam do dyspozycji takie punkty:
Powyżej widać, że punktów jest dość dużo - ale z kolei są one skupione blisko centrum. Jeśli nasz obiekt będzie gdzieś dalej od centrum, pozostanie tylko przekadrowywać lub... ostrzyć ręcznie.
Ostrzenie ręczne
Obecnie ostrzenie ręczne postrzegane jest jako ostateczność, metoda niezwykle uciążliwa i niepewna. W zasadzie jest w tym sporo prawdy, zwłaszcza jeśli korzysta się z jasnych obiektywów przypiętych do względnie starych, niepełnoklatkowych korpusów lustrzankowych (APS-C). Aparaty te mają stosunkowo małe i ciemne wizjery, które skutecznie utrudniają ocenę tego, co jest tak naprawdę ostre (zwłaszcza w trudniejszych warunkach oświetleniowych). W lustrzankach pełnoklatkowych wizjery są większe i jaśniejsze, stąd i ręczne ostrzenie zaczyna mieć sens. W nowszych aparatach (niezależnie od formatu) jest też do dyspozycji tryb "LiveView", gdzie ostrzyć można z wykorzystaniem dużego wyświetlacza (z możliwością powiększenia fragmentu kadru). Ten sposób szczególnie przydatny jest w makrofotografii.
Największą zaletą ostrzenia ręcznego jest możliwość skupienia się na dowolnym obszarze kadru - nawet jeśli nie sięgają tam punkty AF. Wadę stanowi względna powolność tej metody (nawet po nabraniu pewnej wprawy) - przy dynamicznych ujęciach, np. sportowych, sprawny auto-focus i umiejętne z niego korzystanie umożliwia osiągnięcie efektów niedostępnych przy ostrzeniu ręcznym.
Wrócę jeszcze na chwilkę do fotografii makro - ostrzenie ręczne w tej szczególnej dziedzinie fotografii jest zazwyczaj koniecznością. Przy dużych powiększeniach i małej głębi ostrości (potrafi być rzędu milimetra!) żaden AF się nie sprawdzi tak dobrze, jak ostrzenie ręczne. I co ciekawe, przy dużych powiększeniach ostrzenie ręczne wygląda inaczej, niż normalnie - nie kręci się pierścieniem obiektywu tylko... delikatnie porusza się aparatem do przodu i do tyłu (można też poruszać obiektem fotografowanym, pod warunkiem, że nie jest to zdenerwowany szerszeń). Przy zamocowaniu aparatu do statywu można oczywiście korzystać z pierścienia ostrości.
Drgania - Twój wróg!
Jeśli ostrość jest już ustawiona w wymaganym miejscu, szkoda byłoby, żeby zdjęcie wyszło poruszone. A może się tak zdarzyć, jeśli czas naświetlania jest długi. Przyjmuje się, że przeciętnie człowiek jest w stanie "utrzymać" względnie nieruchomo czas będący odwrotnością ogniskowej. Czyli jeśli przypniemy do aparatu obiektyw 50mm, możemy bez poruszenia utrzymać czas ok. 1/50s i krótszy. Czasem aparat lub obiektyw są zaopatrzone w systemy redukcji drgań, które pozwalają ten czas wydłużyć - pamiętajmy tylko, że ma to znaczenie, jeśli fotografujemy nieruchome obiekty. Jeśli sam obiekt się porusza, to najlepszy system stabilizacji nic nam nie da.
Jeśli czas jest tak długi, że nie "utrzymujemy" go w rękach mimo "żelaznych mięśni" czy systemów stabilizacji, pozostają nam dwie drogi:
zwiększenie ISO - pozwala skrócić czas, ale oczywiście nie bezkarnie, bo rosną szumy; zasadniczo jednak lepiej mieć zdjęcie zaszumione niż poruszone, więc nie należy się bać podnoszenia ISO (naturalnie, największe wartości dopuszczalne przez nasz aparat zwykle związane są z ogromną degradacją jakości obrazu i trudno już czasem szukać tam jakiejkolwiek ostrości, ale wartości pośrednie często dają akceptowalną jakość, przynajmniej jeśli chodzi o druk)
podparcie aparatu i obiektywu, czyli zastosowanie statywu lub monopodu, albo położenie aparatu np. na murku, dachu samochodu itp. (w takich improwizowanych warunkach dobrze jest mieć np. bluzę czy poduszkę i to na niej kłaść aparat)
Tutaj uwaga - warto przeczytać dokumentację dołączoną do aparatu/obiektywu, żeby sprawdzić, czy można stosować połączenie stabilizacji z mocowaniem do statywu. Czasem włączony system stabilizacji, przy nieobecnych drganiach, sam je sobie "wytwarza", więc warto po umieszczeniu aparatu na statywie po prostu ten system wyłączyć.
Jeśli mamy już aparat umocowany do statywu lub podparty czymkolwiek, może się okazać, że nasze zdjęcie nie jest perfekcyjnie ostre, bo... sam aparat wprawia się w drgania! Dzieje się tak w lustrzankach, gdzie podczas wykonywania zdjęcia najpierw podnosi się lustro, uderzając w specjalny zderzak, a potem otwiera się migawka. Kłopot w tym, że przy dużej dokładności (szczególnie w makrofotografii) drgania wytwarzane przez unoszone lustro wpływają bardzo niekorzystnie na jakość zdjęcia. Nie pomoże tutaj wężyk czy pilot - trzeba poszukać w aparacie tzw. funkcji wstępnego podnoszenia lustra. Wówczas po pierwszym naciśnięciu spustu migawki lustro podniesie się, ale migawka pozostanie niewyzwolona. Możemy w tym stanie poczekać kilka sekund na samoistne wytłumienie się drgań i dopiero wówczas naświetlić matrycę. Minusem tego rozwiązania (poza pewną "pracochłonnością") jest to, że po uniesieniu lustra przestajemy cokolwiek widzieć w wizjerze (bo to właśnie lustro kieruje do wizjera obraz wpadający przez obiektyw).
Na powyższej ilustracji widać zaletę korzystania z wstępnego unoszenia lustra - u góry obraz bez jego stosowania, u dołu - po włączeniu. Największą różnicę widać na dolnej krawędzi litery "E".
Jeszcze jedna uwaga dla osób lubujących się (tak jak ja) w fotografowaniu miast nocą - należy wystrzegać się (jeśli można) fotografowania z mostów, zwłaszcza jeśli po tych mostach jeżdżą ciężarówki czy (co gorsza!) tramwaje. Przy długich czasach naświetlania drgania wytwarzane przez te pojazdy są zabójcze dla fotografii. Wprawdzie ruch o takiej porze jest już zwykle mniejszy, ale warto to mieć na uwadze.
Ostrość ponad wszystko
Co zatem robić, jeśli walczymy o maksymalną ostrość na swoich zdjęciach?
w jak największym stopniu unieruchamiamy aparat - najlepiej korzystając ze statywu lub monopodu, ostatecznie opierając go o coś (np. kładąc na murku)
ustawiamy najkrótszy możliwy czas migawki, na jaki pozwalają nam warunki, w razie czego posiłkując się większym ISO
precyzyjnie ustawiamy ostrość w żądanym przez nas miejscu
wyzwalamy migawkę - przy korzystaniu ze statywu dobrze jest używać wężyka spustowego, pilota lub choćby samowyzwalacza
oglądamy zdjęcia i...
Kłopot z ostrością
Być może spotkałeś się z sytuacją, gdy wszystko było zrobione zgodne ze sztuką (krótki czas, do tego jeszcze podparcie monopodem i wysokie ISO), a jednak zdjęcie nie jest tak ostre, jak tego oczekiwałeś. Powodów może być kilka:
nieostry obiektyw - obiektywy są różnej jakości; w aparatach kompaktowych musimy się pogodzić z tym, co zamontował producent, jednak w lustrzankach i bezlusterkowcach mamy możliwość wymiany obiektywu na lepszy; ostrość obiektywu jest mierzalna, jednak z doświadczenia wiem, że dużo zależy od preferencji użytkownika: dla kogoś obiektyw może być ostry jak żyletka, a druga osoba patrząc na to samo zdjęcie stwierdzi, że kontury są rozmazane; każdy posiadacz przynajmniej dwóch, trzech obiektywów może zauważyć, że różnią się one ostrością - jeśli zatem ewidentnie wina tkwi po stronie obiektywu, nie pozostaje nam nic innego, jak tylko wymienić go na inny
ostrość wypada nie tam, gdzie ją ustawiliśmy - może się tak zdarzyć wskutek istnienia wad obiektywów, zwanych BF (back-focus) lub FF (front-focus); obiektyw ostrzy wtedy delikatnie ZA lub PRZED miejscem, gdzie ustawiliśmy ostrość; wadę tę można zidentyfikować w taki sposób, że w ustawionym na statywie aparacie ustawiamy ostrość automatycznie na jakimś elemencie sceny, a potem przełączamy się na tryb "LiveView" i patrzymy na zbliżeniu, czy rzeczywiście wybrany element jest w pełni ostry; przy wadzie BF/FF ostrość będzie ustawiona za lub przed tym elementem ("klasycznie" do tego testu można użyć np. linijki położonej pod kątem)
tylko część zdjęcia jest ostra, a reszta rozmyta - ten efekt rozmycia to tzw. bokeh i jest on tym bardziej widoczny, im mamy ustawiony większy otwór przysłony (np. f/1.4, f/2.8, f/4) - to zagadnienie wiąże się z tak zwaną głębią ostrości, o której napiszę wkrótce; najprostsze rozwiązanie tego problemu to zmniejszenie przysłony np. do wartości f/8-f/11 i zwiększenie odległości od fotografowanego elementu
Eee, zawsze statyw?
Być może niektórzy są niepocieszeni, że tak gorąco namawiam do korzystania ze statywu. Przecież fotografia to także wolność, bieganie to tu, to tam i rejestrowanie "na żywo" ciekawych ujęć! I ja się oczywiście z tym zgadzam - tak też się da, jednak z reguły takie reporterskie zdjęcia nie muszą mieć ostrości jak igła. Tam bardziej liczy się zarejestrowanie chwili, ciekawy kadr, sytuacja. Takim zdjęciom więcej się wybacza, a poza tym najczęściej są robione z wykorzystaniem krótkich ogniskowych (20-50mm), gdzie względnie łatwo jest utrzymać czas "z ręki", zwłaszcza jeśli posiada się dobry, jasny obiektyw.
Częstą pomocą w sytuacji niedoboru światła, ratującą fotografa od statywu, jest lampa błyskowa (reporterska lub studyjna). W takim wypadku czasy naświetlania nie muszą już być tak ekstremalnie małe, bo tak naprawdę światło lampy "zamraża" nam ujęcie (czas otwarcia migawki w tej sytuacji służy zasadniczo tylko do regulowania jasności tła, gdzie światło lampy nie dociera).
To na razie tyle
W kolejnej części "Fotograficznej brzytwy" zajmę się problemem głębi ostrości, bokehem i innymi ciekawymi sprawami, a na razie warto popróbować zrobić jakieś naprawdę ekstremalnie ostre zdjęcie, a przynajmniej przetestować, który z posiadanych obiektywów daje najostrzejszy obrazek. Przypomnę tylko, że oceniając ostrość należy oglądać powiększenie 100% w przeglądarce plików - w żadnym razie nie należy tego robić w samym aparacie.
Tryb ustawiania ostrości
Kontrola ostrości
Aby przybliżyć bieżącą ramkę ostrości w celu dokładnego ustawienia ostrości, naciśnij środek pokrętła sterowania. Naciśnij pokrętło ponownie, aby anulować przybliżenie.
W trybie ustawiania ostrości S podgląd ostrości jest dostępny, gdy STREFA jest wybrane dla USTAW.AUTOM.OSTR. > TRYB AF w menu fotografowania.
Podgląd ostrości nie jest dostępny, gdy WŁ. jest wybrane dla USTAW.AUTOM.OSTR. > PRE-AF w trybie ustawiania ostrości C.
Światło, czas i czułość
Fotografików zawsze dzielę na trzy grupy. Pierwsza, to ci, którzy chcą mieć jak najlepszy sprzęt, aby tworzyć jak najlepsze technicznie zdjęcia. Druga to ludzie, którzy używają czegokolwiek i w jakikolwiek sposób, aby osiągnąć zamierzony cel – ich nie interesuje sam hardware, który jest jedynie środkiem do wyrażania siebie samego. Trzecia grupa w pewnym sensie łączy te dwie pierwsze. Najważniejsze jednak w tym wszystkim są pasja i cel. Chęć zrobienia zdjęcia, które będzie wyrażało jakieś emocje lub opowiadało jakąś historię. To właśnie jest najtrudniejsze – przelanie tych emocji na „papier”, podobnie zresztą jak przy pisaniu. Trzeba też pamiętać, że każdy z nas jest inny, inaczej więc niż my odbierze naszą twórczość – jednych wzruszy, a inni przejdą obok niej obojętnie.
Poniżej znajdziecie informacje między innymi o tym, jak zbudowany jest aparat. Informacje starałem się maksymalnie uprościć i nie wspominać o tym, co nie jest najważniejsze. Powinno to Wam pomóc zrozumieć, jak powstaje zdjęcie i jednocześnie doda świadomości przy fotografowaniu.
„Rozdziały” Podstaw fotografii
Światło
Aparaty dzielą się na wiele różnych kategorii i formatów. Najdostępniejsze są oczywiście kompakty, bezlusterkowce i lustrzanki. Każda z nich ma swoje subkategorie – dla przykładu są bezlusterkowce z wymienną optyką lub stałą, a kompakty mogą być z obiektywami stałoogniskowymi, superzoomami lub o bardziej tradycyjnym zakresie. Na tym etapie to wszystko nie ma znaczenia – liczy się tylko światło oraz to, jak ono dociera do matrycy (a kiedyś do kliszy).
Budowa lustrzanki
Dla uproszczenia Waszego i swojego życia mówiąc o konstrukcji aparatu, będę odnosił się do klasycznych cyfrowych lustrzanek – najpopularniejszych obecnie na rynku – chyba że wyraźnie zaznaczę, że chodzi inny rodzaj aparatu.
Cyfrowa lustrzanka nie różni się wiele od lustrzanki, do której wkłada się rolkę filmu. Ta pierwsza ma oczywiście więcej elektroniki, matrycę i tak dalej, ale generalnie zasady są wspólne dla obu.
Autorem ilustracji jest Colin M.L. Burnett.
Aparat typu DSLR składa się z obiektywu (1), dzięki któremu światło jest skupiane na matrycy (4). Zanim jednak do niej dotrze, napotyka lustro (2), które kieruje światło przez matówkę (5), soczewkę Fresnela (6) i pryzmat (7), żeby nasze oko zobaczyło to, co „widzi” obiektyw w wizjerze (8). Jeśli wciśniemy spust (przycisk na korpusie aparatu) migawki, to lustro się podnosi (2), migawka również (3) i odsłonięta zostaje matryca (4), która rejestruje padające na nią światło. Aparaty typu DSLR są wyposażone również w systemy autofocus i pomiaru światła, które ustawiają obiektyw tak, aby światło było prawidłowo skupiane na matrycy oraz żeby wpadło go tylko tyle, ile jest potrzebne.
Wyjątek w kategorii DSLR stanowią aparaty SLT , które mają półprzepuszczalne lustro (2), dzięki czemu zarówno matryca, jak i nasze oko widzą to, co obiektyw. Obecnie chyba tylko Sony inwestuje w aparaty SLT.
Zmienne
To, jak będzie wyglądało nasze zdjęcie, jest wypadkową czterech istotnych zmiennych – ilości światła, jakie wpada do obiektywu, czasu, przez jaki będzie otwarta migawka, ustawionej czułości matrycy oraz jej rozmiaru. Te trzy pierwsze są najważniejsze – rozmiar matrycy ma wpływ na inne cechy zdjęcia, ale nie na ich ekspozycję.
Nie przejmujcie się, jeśli nie rozumiecie wszystkich technicznych aspektów tego, co piszę – na końcu każdej sekcji postaram się to wytłumaczyć językiem bardziej obrazowym.
Rozmiar matrycy
Pierwszą z nich jest rozmiar matrycy. Obecnie na rynku można znaleźć aparaty wyposażone w matryce pełnoklatkowe (nazywane często full-frame, FF, Nikon FX, format 135 lub format 35 mm) o wymiarach 36 x 24 mm (lub zbliżonych). Nieznacznie mniejsze są matryce APS-H (często stosowane w Canonach) o wymiarach 28,7 x 19 mm i APS-C (Nikon DX) o wymiarach 23,6 x 15,7 mm. Ciekawostką jest, że Canon używa również matryc typu APS-C, ale są one ciut mniejsze i mają wymiary około 22,2 x 14,8 mm.
Fizyczny rozmiar matrycy wpływa na kilka istotnych rzeczy:
głębię ostrości (parametr określający zakres odległości od aparatu, gdzie rozpoczyna się przestrzeń, w której obiekty będą ostre, a jej końcem),
jakość zdjęcia (obecnie ma to coraz mniejsze znaczenie, ale generalna zasada – im większa matryca, tym lepsza jakość – nadal jest prawdziwa), uzyskiwaną głównie dzięki temu, że każdy piksel zbierający światło na matrycy jest większy i tym samym bardziej precyzyjny,
rozmiar aparatu,
minimalną odległość końca obiektywu od matrycy,
cenę.
Podsumowując, większa matryca ułatwia uzyskanie mniejszej głębi ostrości (rejon zdjęcia, które jest ostre) i powoduje na przykład rozmycie tła.
Prawdopodobnie w kontekście rozmycia spotkacie się też ze słowem bokeh – nie oznacza ono, jak bardzo coś jest rozmyte, ale jak przyjemne dla oczu jest dane rozmycie.
Czułość matrycy
Kolejną kwestią jest czułość matrycy, tak zwane ISO lub ASA. To wartość określająca stopień reagowania kliszy z aparatów analogowych na światło. Im niższa wartość, tym więcej potrzeba światła, aby utrwalić na filmie obraz. To zostało przeniesione na matryce cyfrowe we współczesnych aparatach, z tą różnicą, że w analogowym świecie zmiana ISO wymagała zmiany filmu w aparacie, a w cyfrowym wystarczy przekręcić pokrętło.
Większość modeli na rynku za podstawę przyjmuje wartość ISO 100 (np. Canon) lub 200 (często Nikon i Fuji). Są takie, które potrafią fotografować przy ISO 50, a czasami mniej. Przy „natywnym” ISO matrycy w danym aparacie uzyskuje się zazwyczaj najmniej szumów na zdjęciu. Każde podniesienie ISO do wyższej wartości zwiększa też szumy.
Typowa skala ISO 100 200 400 800 1600 3200 6400 12800 25600
Każdy skok pomiędzy poszczególnym wartościami jest podwojeniem czułości. Jeśli ISO 100 zbiera x światła, to przy ISO 200 zbiera go dwa razy więcej w takim samym czasie lub tyle samo, jeśli czas naświetlania skrócimy dwukrotnie. ISO 400 to czterokrotny skok od ISO 100, ISO 800 ośmiokrotny i tak dalej.
Obiektyw i przysłona
Każdy obiektyw wyposażony jest w przysłonę, która jest odpowiedzialna za to, ile światła wpada do niego i tym samym do środka aparatu, czyli na matrycę. Składa się z metalowych „listków”, które wpuszczają mniej lub więcej światła. Przysłona określa też jasność obiektywu, wyrażana przez liczbę zapisywaną w formacie f/# za pomocą wzoru, w którym d jest średnicą otworu przysłony, a f ogniskową:
W praktyce spotkacie się z wartościami typu f/1.4, f/1.8, f/2, f/2.8, f/4, f/5.6, f/5 i tak dalej. f/1 w tym przypadku oznacza, że ogniskowa obiektywu jest równa średnicy otworu przysłony. Jednocześnie maksymalna średnica otworu przysłony jest wykorzystywana do opisywania obiektywów. Jako przykład weźmy obiektyw Canona:
Canon 70-200 mm f/2.8 L IS
Zakres 70-200 mówi nam, że jest to obiektyw typu zoom, pokrywający zakres od 70 do 200 milimetrów przy matrycy pełnoklatkowej, o maksymalnej przysłonie f/2.8. Jest też z serii profesjonalnej L Canona oraz ma IS , czyli wbudowaną stabilizację obrazu. Te literki oznaczające dodatkowe funkcje obiektywu są różne dla każdego producenta.
Liczby przysłony (skok co ⅓, pełne na niebiesko):
f/1.0 – f/1.1 – f/1.2 – f/1.4 – f/1.6 – f/1.8
f/2.0 – f/2.2 – f/2.5 – f/2.8 – f/3.2 – f/3.5
f/4.0 – f/4.5 – f/5.0 – f/5.6 – f/6.3 – f/7.1
f/8 – f/9 – f/10.0 – f/11 – f/13 – f/14
f/16 – f/18 – f/20 – f/22 – f/25 – f/29
(…)
Autorem poniższego zdjęcia ilustrującego różne ustawienia przysłony jest Mohylek.
Zapewne spotkacie się też ze zwrotem „pełna dziura” – w przypadku powyższego Canona będzie to f/2.8, ponieważ to jest największe rozwarcie przysłony, jakie może on uzyskać. Można go też „domknąć”, czyli zmniejszyć przysłonę (i tym samym ilość światła wpadającą do aparatu) aż do f/32. Skok pomiędzy dwiema wartościami przysłony jest określany słowem „działka” – dla przykładu, jeśli obiektyw jest ustawiony na f/2.8, a ktoś każe nam go „domknąć o jedną działkę”, to będzie to skok na f/4. Każda „działka” ma dwie wartości pośrednie – w tym przypadku będzie to f/3.2 i f/3.5 (odpowiednio ⅓ i ⅔ drogi między f/2.8, a f/4) – aby zwiększyć precyzję przy określaniu, ile światła ma wpaść do aparatu. Ponadto warto wiedzieć, że każde domknięcie obiektywu o jedną działkę zmniejsza ilość światła o połowę.
Ostatnim elementem, na który ma wpływ przysłona, jest głębia ostrości. Wyobraźcie sobie, że fotografujecie pejzaż – w tle znajdują się góry, a na pierwszym planie w odległości 20 metrów od aparatu znajduje się człowiek (dla porównania, człowieka ustawiam też w odległości jednego metra). Używacie do tego aparatu pełnoklatkowego, wyposażonego w obiektyw 50 mm f/1.4, a ostrość ustawiacie na człowieku. Zależnie od przysłony, tak będzie kształtowała się głębia ostrości…
Przysłona Odległość człowieka Odległość przed człowiekiem, w której zaczyna się głębia ostrości Odległość za człowiekiem, w której kończy się głębia ostrości Głębia ostrości Odległość hiperfokalna f/1.4 20 m 5,1 m 10,2 m 15,3 m 59 m f/2.8 20 m 8,1 m 41,9 m 50 m 29,5 m f/8 20 m 13,1 m ∞ ∞ 10,5 m f/1.4 1 m 1,59 cm 1,64 cm 3,23 cm 59 m f/2.8 1 m 3,12 cm 3,33 cm 6,46 cm 29,5 m f/8 1 m 8,4 cm 10 cm 18,4 cm 10,5 m
W pierwszych trzech wierszach ładnie widać, jak się głębia ostrości kształtuje. Przestrzeń 5 metrów przed i 10 metrów za obiektem (człowiekiem) przy zastosowaniu „pełnej dziury” (f/1.4 dla tego przykładowego obiektywu) będzie ostra, a wszystko, co się znajduje bliżej lub dalej podanych wartości, będzie rozmyte. Teraz porównajcie to do drugiego i trzeciego wiersza, gdzie domykamy obiektyw do f/2.8 – głębia ostrości wyraźnie się zwiększa. Symbol ∞ oznacza, że przy f/8 wszystko za człowiekiem będzie ostre, aż do nieskończoności.
W trzech ostatnich wierszach widać, jak kształtuje się GO (głębia ostrości) dla obiektu znajdującego się znacznie bliżej aparatu (1 m). Zwróćcie uwagę, jak dramatyczną różnicę robi zbliżenie obiektu, na którym jest łapana ostrość, do aparatu – przy f/1.4 głębia ostrości ma zaledwie 3,23 centymetra. Domknięcie obiektywu do f/8 niewiele zmieniło, bo GO wzrosła zaledwie do 18 centymetrów.
Powyższy obrazek powinien całość ładnie zilustrować. Dodam tylko, co już wspominałem powyżej, że głębia ostrości zmienia się wraz z odległością obiektu od aparatu. Wspominałem też, że na aparatach pełnoklatkowych łatwiej uzyskać mniejszą GO, ale da się to również zrobić na smartfonach, które mają matryce mniejsze od naszych paznokci – wystarczy bardzo mocno zbliżyć fotografowany obiekt do obiektywu.
Przy tak bliskim punkcie ostrości, różnice pomiędzy f/4, a f/8 nie są duże – najlepiej je widać, gdy się patrzy na drugie oko żaby oraz na ściankę, o którą się opiera.
Pamiętajcie, że mała głębia ostrości jest przede wszystkim wyrazem artystycznym i celowym zabiegiem albo ograniczeniem, zależnie od rodzaju robionej fotografii. Sprawdza się świetnie przy portretach, gdzie możemy rozmyć tło, dzięki czemu nie odwraca ono uwagi widza od twarzy, ale przy makrofotografii często jest przekleństwem. Ze względu na to, że fotografowane obiekty są bardzo małe, to obiektyw zazwyczaj musi znajdować się kilka centymetrów od punktu ostrości. To z kolei powoduje, że głębia ostrości jest mikroskopijnie mała. Domknięcie obiektywu niewiele w takich sytuacjach pomaga. Weźmy przykład, podobny do powyższego z człowiekiem, ale zastąpmy go kolorowym żyjątkiem. Załóżmy, że mamy aparat pełnoklatkowy ze specjalnym obiektywem makro (pozwala łapać ostrość na obiekcie, który jest kilka-, kilkanaście centymetrów przed nim) o ogniskowej 90 mm, a stonoga znajduje się 10 centymetrów przed nim. W takiej sytuacji całkowita głębia ostrości przy f/32 (!) będzie miała 0,02 centymetra, a przy „pełnej dziurze” miałaby szerokość ostrza żyletki.
Tutaj różnica pomiędzy f/2, a f/8 jest bardziej widoczna, szczególnie jak spojrzymy na słupki na końcu tunelu. Punkt ostrości znajduje się na pionowym wsporniku konstrukcji pokrytym tym pnącym czymś, cokolwiek to by nie było.
Odległość hiperfokalna (hyperfocal distance)
To pojęcie prawdopodobnie spotkacie w przyszłości, po rozpoczęciu przygody z fotografią. Możliwe, że nigdy nie skorzystacie z niej, ale dobrze chociaż wiedzieć o jej istnieniu. Jeśli ustawicie punkt ostrości w obiektywie na odległość hiperfokalną, to wszystko od połowy tej odległości do nieskończoności zawsze będzie ostre (czyli będzie mieściło się w głębi ostrości). Odległość tę wylicza się na podstawie przysłony obiektywu i jego ogniskowej. Stosowne tabele lub kalkulatory znajdziecie w internecie oraz w najbliższym App Store.
Ta wiedza przydaje się na przykład w sytuacji, w której wiecie, że nie będziecie mieli możliwości złapania ostrości, a chcecie mieć pewność, że kadr będzie ostry do nieskończoności. Kilka akapitów wyżej, w tabelce z przykładem, w którym człowiek stoi dwadzieścia metrów od aparatu, podałem tę odległość dla każdego przykładu. „Lepsze” obiektywy mają na sobie skalę, dzięki której możecie zobaczyć, na jaką odległość ostrzycie bez patrzenia w wizjer i bez korzystania z autofocusu. Na powyższym zdjęciu widać skalę w stopach (f) i metrach (m). Jest też zaznaczona odległość hiperfokalna (co zdarza się bardzo rzadko we współczesnych obiektywach), dzięki czemu nie trzeba jej wyliczać „na piechotę”.
Czas
Z poprzednich akapitów dowiedzieliście się o czułości matrycy i przysłonach w obiektywach. Ostatnią zmienną potrzebną do prawidłowego naświetlenia zdjęcia jest czas. Chodzi oczywiście o to, jak długo jest podniesiona migawka (element zasłaniający matrycę aparatu). Decyduje on, jak długo światło będzie fizycznie padało na matrycę.
Jest jeszcze jedna ważna zasada, jeśli chodzi o czas naświetlania, którą należy pamiętać. W przypadku, w którym nie korzystamy ze statywu, aparat zazwyczaj znajduje się w naszych rękach, które z zasady nie są stabilne – trzęsą się. W takiej sytuacji niezwykle ważne jest mieć na tyle krótki czas otwarcia migawki, aby zrobione zdjęcie nie było poruszone. Ogólna zasada mówi, że czas naświetlania zdjęcia „z ręki” (gdy trzymamy aparat w dłoniach) nie powinien być dłuższy niż 1/ogniskowa obiektywu. Zatem jeśli mamy obiektyw 50 mm, to nie powinniśmy fotografować na krótszym czasie niż 1/50 sekundy, a jeśli jest to 600 mm, to nie dłużej niż 1/600 sekundy. To oczywiście zasada umowna i należy dostosować ją do własnego ciała, zależnie od tego, jak stabilnie potrafimy stać i trzymać aparat – niektórzy potrafią robić ostre zdjęcia „z ręki” nawet przy 1/5 sekundy.
Przykład zdjęcia zrobionego na względnie długim czasie (1/30 sekundy) podczas podążania aparatem za taksówką. Nie jest idealny przykład, bo większa część taksówki mogła być ostra, ale poruszenie tła i pozostałych obiektów na zdjęciu było celowe.
Czułość, czas i przysłona
Czasami spotyka się zdjęcia za ciemne (niedoświetlone), za jasne (przepalone) lub poprawnie naświetlone. Za błędy lub ich brak odpowiada kombinacja trzech składowych, o których pisałem wcześniej. W dużym skrócie sekretem i podstawą jest dostarczenie odpowiedniej ilości światła przez odpowiedni czas na matrycę ustawioną na odpowiednią czułość. Jako przykład wezmę późny wieczór, po zachodzie słońca, bo powinien ładnie pokazać różnice. Załóżmy też, że fotografujemy go za pomocą aparatu pełnoklatkowego z obiektywem 14 mm (ultraszerokim kątem) o maksymalnej przysłonie f/2.8 stojącego na statywie. W takiej sytuacji światłomierz w aparacie może zaproponować następujące ustawienia:
ISO Przysłona Czas Opcja 1 100 f/8 10 sek. Opcja 2 200 f/8 5 sek. Opcja 3 200 f/5,6 2,5 sek. Opcja 4 400 f/5,6 1,25 sek. Opcja 5 400 f/8 2,5 sek. Opcja 6 800 f/11 2,5 sek. Opcja 7 800 f/16 5 sek. Opcja 8 800 f/22 10 sek.
Jak widzicie, każda zmiana ISO lub przysłony wpływa na potrzebny czas naświetlania.
Opcja 2 – Skoro zwiększyliśmy czułość dwukrotnie, to czas skrócił się dokładnie dwukrotnie względem Opcji 1, aby uzyskać to samo zdjęcie.
Opcja 3 – Otworzyliśmy przysłonę obiektywu o jedną działkę, co zwiększa dwukrotnie ilość światła, która do niego wpada, co ponownie dwukrotnie skróciło potrzebny czas naświetlania.
Opcja 4 – Ponownie zwiększyliśmy czułość dwukrotnie, a zatem znowu czas jest dwukrotnie krótszy.
Opcja 5 – Tym razem domknęliśmy obiektyw o jedną działkę, czas więc wydłużył się dwukrotnie.
Opcja 6 – W tym przypadku czułość została zwiększona dwukrotnie, ale domknięcie obiektywu o jedną przysłonę spowodowało, że czas naświetlania względem Opcji 5 się nie zmienił.
Opcja 7 – Obiektyw został domknięty o kolejną działkę, wydłużając dwukrotnie czas naświetlania do 5 sekund.
Opcja 8 – Wróciliśmy do czasu naświetlania wynoszącego 10 sekund – jak w Opcji 1 – dzięki trzykrotnemu podniesieniu ISO oraz domknięciu obiektywu o trzy „działki”. Względem Opcji 7 przysłona została domknięta o jedną „działkę”, co oznacza, że musimy zwiększyć czas dwukrotnie, aby nadrobić dwukrotnie mniejszą ilość światła wpadającego do obiektywu.
Jak widzicie, każda akcja na którejkolwiek z tych trzech zmiennych wywołuje reakcję na jednej lub obu pozostałych. Te trzy czynniki dostosowujemy do swoich potrzeb oraz efektu, jaki chcemy uzyskać. Jeśli otworzymy przysłonę, aby uzyskać mniejszą głębię ostrości, co spowoduje wpadanie większej ilości światła do aparatu, to albo będziemy musieli zmniejszyć czułość matrycy, albo skrócić czas otwarcia migawki (lub obie jednocześnie). Oczywiście bardzo szybko możemy dotrzeć do granic możliwości technicznych aparatu lub obiektywu – należy to brać pod uwagę.
Tryby pracy i obsługa aparatów
Większość aparatów obecnie dostępnych na rynku ma wbudowane światłomierze. To urządzenie wyliczające odpowiednie nastawy aparatu na podstawie dokonanego pomiaru światła. Teoretycznie więc nie musicie znać powyższych zasad, ale naprawdę warto je chociaż zrozumieć, bo pozwolą Wam bardziej świadomie fotografować.
Każdy aparat działa nieznacznie inaczej, a pokrętło do ustawiania trybu będzie się różniło pomiędzy producentami oraz modelami. Tańsze modele przeznaczone dla początkujących będą posiadały tryby automatyczne, podczas gdy modele profesjonalne nie. Od razu podpowiem, że warto korzystać tylko z trybów poniżej, a automaty zostawić dla osób, które nie mają pojęcia, co robią, ponieważ one po prostu ograniczają.
Aparaty zazwyczaj mają kilka istotnych przycisków. Jednym z nich jest spust migawki – ten przycisk do robienia zdjęć. Jeśli go naciśniemy do połowy, to aparat mierzy światło i łapie ostrość. Jak dociśniemy go do końca, to jest robione zdjęcie. Obok lub niedaleko spustu migawki (pod kciukiem i pod palcem wskazującym) często też jest jedno lub dwa pokrętła – to za ich pomocą zmieniamy przysłonę lub czas. Ma to znaczenie w kontekście poniższych trybów pracy aparatu.
ISO/Auto ISO – We współczesnych aparatach, zazwyczaj w menu, znajdziemy odpowiednią pozycję do ustawiania ISO. Jednym z tych trybów może być „Auto ISO” (nazwa różni się zależnie od producenta), w którym aparat automatycznie dobiera czułość w ustalonym przez użytkownika zakresie (np. 100–800 lub 200–1600), na podstawie ustawionego czasu i przysłony. Niektóre aparaty mają dedykowane pokrętła do ISO, ale są one rzadziej spotykane w DSLR.
Tryb P/Program AE – W tym trybie aparat automatycznie dobierze wartość przysłony oraz czas potrzebny do naświetlenia zdjęcia (oraz ISO przy włączonym Auto ISO). Zazwyczaj możemy skakać pomiędzy różnymi zaproponowanymi wartościami za pomocą jednego z pokręteł zilustrowanych kilka akapitów wyżej. Przykładowo, aparat może zaproponować f/4 i 1/1000, ale możemy to zmienić na f/5.6 i 1/500 lub f/2.8 i 1/2000 ręcznie pokrętłem.
Tryb A/Av/priorytet przysłony – W tym trybie to użytkownik ustawia przysłonę, jaka do interesuje, a aparat dobiera na tej podstawie czas (opcjonalnie też ISO, jeśli korzystamy z Auto ISO). Sam 99% czasu spędzam w tym trybie, a pozostały 1% w trybie S lub M.
Tryb S/Tv/priorytet migawki – Ten tryb służy do ustawiania przez użytkownika czasu, jaki go interesuje, a aparat sam dobiera przysłonę. Często sprawdza się to w sporcie albo sytuacjach, kiedy chcemy mieć konkretny czas (jak przy okazji zdjęcia taksówki pokazanego wcześniej), a reszta nas nie interesuje. Będzie osobny artykuł, jak można to ciekawie wykorzystać.
Tryb M – M jak manualny, ręczny. W aparacie nadal działa światłomierz, ale on tylko w wizjerze wskazuje, czy ustawiony przez nas czas, przysłona i ISO spowodują poprawne naświetlenie zdjęcia, czy nie. To w geście użytkownika pozostaje ustawienie wszystkich poprawnych wartości czasu i przysłony.
Pozostałe tryby są trybami automatycznymi, które dostosowują aparat na przykład do sytuacji sportowych. W takiej sytuacji ograniczone są do wybranych czasów lub przysłon, zależnie od sytuacji. Polecam zapomnienie o nich i nauczenie się, z jakiego z powyższych trybów należy korzystać, zależnie od tego, co fotografujemy.
Wizjer
Strona 23 instrukcji obsługi aparatu Canon 5D Mark III.
Powyższy obrazek ilustruje wizjer w lustrzankach. Oczywiście każdy się między sobą różni, ale chciałem zwrócić Waszą uwagę na najważniejszy element w nim widoczny – na wskaźnik poziomu ekspozycji. Jest on mniej więcej na środku, w jego dolnej części, na czarnym tle. Ten wskaźnik pokazuje nam, kiedy światłomierz uznaje, że dane zdjęcie będzie poprawnie naświetlone. Wtedy kreska na nim będzie się znajdowała na jego środku, przy liczbie 0. Skala na nim jest oparta o wspomniane „działki”, a skoki są co ⅓. Jeśli więc na przykład w trybie M kreska na wskaźniku wyląduje na -1, oznacza to, że zdjęcie jest niedoświetlone o jedną przysłonę, czyli wiemy, że należy albo wydłużyć dwukrotnie czas, albo zwiększyć dwukrotnie czułość, albo otworzyć o jedną przysłonę obiektyw (albo dobrać kombinację z tych trzech).
Nie mam najmniejszego pojęcia, czy udało mi się przekazać wiedzę w zrozumiały sposób. Powyższe słowa przeznaczone są przede wszystkim dla osób początkujących, które nie do końca zdają sobie sprawę z tego, co robią. Proszę Was o komentarze z informacją zwrotną, pytaniami oraz informacją o tym, co chcielibyście zobaczyć w przyszłości. Chciałbym wiedzieć, czy mam jeszcze prościej ująć niektóre zagadnienia, albo może podejść do nich jeszcze bardziej technicznie – Wasz feedback będzie niezwykle cenny. Od razu podpowiadam, że będę też poruszał temat fotografowania smartfonem, ale jak poznacie powyższe podstawy, to już żaden aparat nie będzie Wam obcy.
chcę więcej treści tego typu chcę mniej treści tego typu
Write a Comment